czwartek, 30 maja 2013

Czarne Volley zwycięzcą "Siatkarskiej Majówki". Rozmowa z Adrianem Złotkowskim.


1 maja w amatorskim turnieju siatkówki organizowanym przez IKS Jelenia Góra, z 8 zespołów biorących udział najlepszym okazała się ekipa mojego rozmówcy. Czarne Volley rozprawiło się, nie dając szans oponentom. I choć, ranga turnieju nie była duża należą się gratulacje, z pewnością dali  z siebie wszystko.
Skład zwycięskiego teamu ze zdjęcia: Piotr Giera, Marek Urbańczyk, Dominika Jaworska, Arkadiusz Szafrański, Michał Pinkowicz, Łukasz Dąbrowski, Sebastian Pucek oraz wyżej wymieniony zawodnik. Szkoda, że nie byłem świadkiem ich zmagań, najbardziej fascynują mnie poczynania najładniejszej części "Czarnych". Ale dość moich rozważań, po raz pierwszy na blogu upublicznie wywiad, bo sądzę, że macie już powyżej uszu moich wypocin. Z "kolegą z ławy" udało mi się pokonwersować na środowych zajęciach, na których poruszyłem tematy nie tylko sportowe, ale i związane z jego przyszłym życiem. Zapraszam do lektury:

Legenda: Z- Złotkowski, S- Stanek(eSTeeN)

S: Dzień dobry!
Z: Witam!
S: Mogę prosić o wywiad?
Z: Oczywiście (śmiech)
S: Wiem, że Twoją pasją jest siatkówka. Jakie masz aspiracje związane z tym sportem?
Z: Gram amatorsko. Jeżeli chodzi moją przyszłość z tym sportem, raczej nadal będę grał dla przyjemności.
S: Wobec tego jaki jest Twój ulubiony siatkarz na którym się wzorujesz?
Z: Bartosz Kurek. Podoba mi się jego styl gry, oraz to, że jest filarem reprezentacji.
S: Jakie jest Twoje największe największe osiągnięcie siatkarskie?
Z: Na początu maja wygrałem turniej siatkarska majówka. Były to amatorskie zawody organizowane przez
IKS Jelenia Góra.
S: Z jaki zespołem wygrałeś?
Z: Czarne Volley.
S: Gratulacje!
Z: Dziękuje.
S: Jestem również ciekaw jaką przyszłość wiążesz z dziennikarstwem?
Z: Moim celem jest zostać dziennikarzem sportowym, ale te plany są dość odległe.
S: Rozumiem. A czy nigdy nie myślałeś o studiowaniu na wfie? Co byłoby również adekwatne do zainteresowań.
Z: Taka myśl przeszła mi przez głowę, nie wątpię, że poradziłbym sobie na tym kierunku.
S: Czy wobec tego jest to Twój plan B?
Z: Wf raczej nie, jednak zastanawiam się nad fizjoterapią.
S: Bardzo amibitne plany wobec tego życzę spełnienia marzeń. Dziękuje za wywiad.

wtorek, 28 maja 2013

Od kamery internetowej do obiektywu "Pytania na Śniadanie"- Adbuster.


Każda młoda osoba serfująca po sieci częściej niż raz w tygodniu z pewnością zna tą postać. Swoją skrupulatnością w badaniu rzetelności produktów podbił serca jutuberów i nie tylko.
To żywy przykład na to, jak ważna w osiąganiu sukcesu jest konsekwencja i kreatywność. Ale to nie tylko chęć bycia rozpoznawalnym czy zarabiania na yt, w filmach widać chęć dzielenia się pasją. Z pewnością zasłuzył na własny program telewizyjny, nie tylko epizod w tvp 2 i tego mu serdecznie życzę.
Warto pomyśleć jak potężnym medium stał się internet, który dał mu rozgłos niemal tożsamy ze sławą telewizyjną. Skupia uwagę, ale innego audytorium. Wybierają go ludzie szukający czegoś innego niż oklepana ramówka telewizyjna, liczący na powiew świeżości ze strony nowych twarzy. Często nie przeliczają się, ale z nowymi twarzami różnie bywa. Filmy które zdobywają popularność to często odcinkni zdobywających odsłony videoblogerów, którzy już zasłynęli. Takim kimś jest właśnie Adbuster.
Chyba nie istnieje produkt którego nie skonfrontował. Nawet wczorajszego dnia został dodany film, jeden z masy jaka jest dostępna na jego koncie pod powyższym linkiem.

Testom wciąż nie ma końca. Najbardziej aktualny film to sprawdzenie systemu rozpoznawania mowy z Androida w nieco nietypowy sposób, a mianowicie przystawienie telefonu do głośnika i rejestrowanie na ekranie puszczanych treści. Okazało się, że system wypada dobrze tylko, jeśli artykulacja jest właściwa klikać. To jednak mało odkrywcze, jeśli obejrzymy pozostałe filmy gdzie brane są pod lupę produkty codziennego użytku. Eskperymenty mają często nieoczekiwany skutek co skłania do obejrzenia z jeszcze większą ciekawością. Widać progres w odcinkach, co nie dziwi zważywszy na ich liczebność, jednak montaż filmu to  kolejna rzecz obok skrupulatnych badań, godna odnotowania. Jestem fanem czołówki w której tle słuchać przeróbkę znanego starszym dzieciakom filmu "Ghost Busters". To strzał w dziesiątkę! Adbuster brzmi równie dobrze co ghost busters. Jedynie co drażni w jego filmach to zbyt dosłowne podejście do kwestii reklam, do których należy mieć dystans. Propagowane teksty często wypowiadane są z przymrużeniem oka, odbieranie ich dosłownie to często z założenie bezsens...

Z pewnością sławy doda mu występ w "Pytaniu na śniadanie". Występ podobał mi się, było to coś interesującego w skali mętnych dialogów publicznej dwójki. Żywiołowe testy z zaangażowaniem prowadzących to z pewnością udany występ. Udana promocja to kolejny krok w jego karierze,               chociaż czegóż chcieć więcej niż zarabiania na własnej pasji. Marek Hofman, bo tak ma na imię, z pewnością nie może narzekać na brak zainteresowania płci przeciwnej. Nie każdy rodzi się modelem, ale komu jak komu, ale jemu prezencji nie można odmówić. To tylko plus i zazdrość panów, którzy po wzdychaniach ich drugich połówek wybiorą się na siłownie. A tu materiał z występu w tv odpowiedz na kolacje 

Śledzcie jego poczynania bo z pewnością warto!

piątek, 24 maja 2013

Spór o mur. Adidas versus uliczni artyści.


Choć pierwszy człon tytułu przypomina komedię Fredry to nie wszystkim jest do śmiechu.
Słynna ściana na Służewcu udekorowana pracami warszawskich graficiarzy została częściowo zamalowana przez  słynny koncern charakteryzujący się trzema paskami. Celem tych poczynań była reklama adidasa, ale czy nie znalazło by się na nią lepszego miejsca? Prace pasjonatów ulicznej sztuki nie zostałyby wówczas stracone bezpowrotnie. Cała sprawa wywołała bunt wśród członków kultury hip- hop. Na szczęście nie wszystko stracone...
Ciężko ocenić ten pomysł za wybitnie udany, z pewnością to czarny PR firmy, ale przecież nie stracą wiele, nawet jeśli klienci z rodzimego kraju się od nich odwrócą. Prowadzą masową sprzedaż na całym świecie, ale pomimo to skaza na ich marce pozostanie. Na pewno w mniemaniu graficiarzy. Nie obarczałbym jednak winom całego wielkiego zakładu, to z pewnością niedopatrzenie firmy PR-owej ,która nie przemyślała tego ruchu do końca. Żadna korporacja nie zrobiłaby tego świadomie, bo to strzał w stopę. Całe szczęście ktoś umiał pokornie przyznać się do błędu, ale o tym za chwilę. Patrząc z innego punktu widzenia problemem jest również  podejście ludzi do malowania po ścianach. O ile wrzuty początkujących adeptów mogą wzbudzać kontrowersję, o tyle malowidła na poziomie tych z służewskich ścian z pewnością mogą się podobać. Zobaczcie, do mnie przemawiają bardziej niż reklama powyżej.
Wobec powyższego nie dziwi poruszenie i walka o mury, w które włożono mnóstwo pracy.
Przejawem stał się antyfanpage Adidasa o pretensjonalnej nazwie Adisuck. Poza postami dotyczącymi działań strona zrzesza i pokazuje filmy o faktycznym stanie służewieckiej budowli. Bojkot wywołał poruszenie w mediach. Do akcji dołączyło się wielu znanych pasjonatów hip- hopu jak Wójek Samo Zło który rozdawał koszulki i wspierał poczynania w Warszawie. Wszystko nasiliło się dzięki Adisuck. Dobrze, że ktoś miał odwagę zrobić ten "fanpage" i mówić o problemie, który i tak istniał. Plusem jest zjednoczenie ludzi i większe możliwości organizacyjne.

adisuck sam zobacz

Ostatecznie po fali listów, Adidas postanowił coś z tym fantem zrobić. Jak donosi tvn 24 Krzysztof Sak- brandmanager Adidas Original przeprasza za akcję i wycofuję się z projektu.czytaj Uznał za niewłaściwie naruszanie przestrzeni sztuki hip- hop ważnej dla niektórych osób. Takie zachowanie cieszy, pozostaje pytanie czy gdyby nie cała awantura, poruszenie i akcje bojkotujące takie kroki również zostałyby podjęte?
Widocznie ktoś zrozumiał, że z tak zawziętymi ludzmi ciężko wygrać, a nawet jeśli to się stanie może to być pyrrusowe zwycięstwo. Warto wyciągnąć z tego wnioski, dobra organizacja ludzi walczących o swoje może wygrać ze światowym koncernem. Jak widać warto było się bić. Aż boję się pomyśleć co byśmy stracili gdyby każdy siedział cicho...


niedziela, 12 maja 2013

Pikej pikuje. Rap- chałtura członka słynnej rodziny Kukulskich.


Pikej- Piotr Kukulski, którego korzeni nie trzeba nikomu przestawiać, postanawia również pójść w muzyczne ślady. Zarówno ojciec jak i siostra odnieśli wielkie sukcesy, nie tylko na rodzimej scenie. Jednak on postawił na zupełnie inny gatunek- rap, jak podkreśla chce pójść własną ścieżką. Jego rodzina postawiła wysoko poprzeczkę, czy więc podoła wyzwaniu? Śpieszę tłumaczyć dlaczego nie.
Jako koneser tego gatunku muzyki, natknąłem się na jego nagrania. Szczerze mówiąc poziom jest tak żałosny, że dał pożywkę hejterom, co widać pod każdym komentarzem jego upublicznień. Jednak hejty dały mu dużo odsłon i fejmu, którego nie brak już przez samo nazwisko. Szykuje się kolejny noł-skill celebryta na miarę meza, srebrne leginsy będą tylko kolejne stadium po wywiadach w telewizjach śniadaniowych. Tak swoją drogą nie zapłacę abonamentu, jak będą puszczać takie pseudo gwiazdki  zamiast artystów. Widząc to co mówi, można sądzić, że nie został obdarzony ani talentem, ani inteligencją. Chwali się autem, domem i spadkiem po ojcu- cóż bardziej próżnego, czy tylko mnie denerwują pyszni i urodzeni w czepku, mający wszystko podane na tacy? W środowisku hip-hopowym określa się takich mianem bananowej kultury, lub po prostu bananami (z racji dużej wartości tych owoców swego czasu, posiadali je tylko zamożni, coś jak dzisiejsze i phony) Jak chcecie stracić ponad 7min obejrzyjcie wywiad:
Pytanie na śniadanie.

Wracając do poziomu utworów to ciężo wróżyć świetlaną przyszłość, technicznie, ustępuje nie jednemu średniemo zawansowanemu amatorowi. Rymy to u niego rzadkość, a jeśli już są to bardzo banalne, teksty to czysty absurd, ich wartość merytoryczna jest wątpliwa, zero ambitnego przekazu, metafor też nie uświadczyłem, podobnie jak trafnych porównań. W oczy rzucają się braki i sylwetka delikatnego chłoptasia z wypchanym portfelem. Ten image przyniesie tylko rozgłos na pudelku, respektu w tym półświadku nie uświadczy, dlaczego? Odpowiedź jest prosta, oczekujemy czegoś innego undergroundowi artyści kilka lat walczą o nagranie płyty w wytwórni i nagrywaniu w tzw mainstreamie. Jak ktoś tak mierny jak pikej mógłby wybić od razu będąc tak słabym? Może wojna raperów czyli produkcja tzw dissu- słowny atak na kogoś sławnego? "Ofiarą" padł Tede, ale ta próba była... Brak mi synonimów słowa kiepski... O może mizerna. Niestety nie dam linka, gdyż jest to dość niecenzuralne i podobnie jak wywiad to strata czasu, ale jeżeli już nalegacie wpiszcie w yt: pikej- wieprz terror. Nazwa jest równie idiotyczna jak cały kawałek. Jak można ubliżać komuś komu wysyłało się swoje nagrania, by się wybić i komuś kto jest o niebo lepszy. Nie dziwi brak odpowiedzi ze strony Tedego, to jak mecz Wysp Owczych z Argentyną, wynik jest z góry przesądzony. A to kąśliwa przeróbka okładki płyty Tedego pt. "Eliminati".


Ale właściwie, o czym tyle mówić, media i tak go kupią, nadaję się na celebrytę, nawet jeśli jego zawód to syn. Tylko po co mu to potrzebne. Pieniądze ma ze słynnego spadku, ma z czego się utrzymać na wysokiej stopie, a i tak niepotrzebnie robi rodzinie czarny PR. O czym chce mówić, o sile miasta?



 Jarosław, nie byłby z niego dumny, chociaż sercem jestem za rapem, chętniej posłucham muzyki skomponowanej przez męża Anny Jantar. Wielki szacunek dla pana Jarka, no cóż syna się nie wybiera. 
Jego twórczość to pretensjonalny kicz, trudno to nazwać muzyką. Równie trudno nazwać Piotrka raperem, jednak może to nie czarna owca w rodzinie. W moim mniemaniu to ktoś zagubiony, żyjący ciągle w cieniu i owładnięty rozgłosem. Mimo wszystko nie kibicuje mu, jest pełno dzieciaków wkładający w to serce i mających krztę talentu i krytycyzmu. Idzie w złą stronę, ale to jego "interes". Na koncie ma haniebne nagranie w radiu proxi, które jest karykaturą, trudnej sztuki spontanicznego rapowania czyli freestylu, film instruktażowy jak tego nie robić:



Pozdrawiam najlepszych na floe. Pis joł

wtorek, 7 maja 2013

Zawiła polityka na facebooku.

Czy postacie polityczne odnajdą się w sferze portali społecznościowych? Czy może są osobami zbyt publicznymi i narażonymi na ataki anty-fanów? A tych w polityce nie brakuję. Czy coś może mu grozić? A w końcu czy da się w ten sposób zjednać wyborców?
Działaczem który chętnie dzieli się szczegółami życia prywatnego na łamach portalu Zuckerberga jest znany jeleniogórzanom Marcin Zawiła- polityk, samorządowiec, poseł w sejmie. W latach 90 był prezydentem Euroregionu Nysa. Da się wyczuć dystans do pełnionej funkcji, gdyż chętnie dzieli się zdjęciami, zarówno związanymi z życiem prywatnym jak i pracą. Osobiście nie widzę przeszkód aby osoba publiczna miałaby nie ujawniać kulis swojego życia osobistego. Na całe szczęście nie ma personalnych ataków na osobę pana Zawiłę. Ci którzy dopuszczają się takich zachowań z pewnością nie cieszą się dużym ilorazem iteligencji, bo kto inteligentny nie widzi bariery życia zawodowego z prywatnym? Kiedy jasno wyznaczamy granicę problem zanika. Wszystko w granicach dobrego smaku. Nie ma nic złego w umieszczaniu prywatnych fotografii, jeśli są cenzuralne. A w tym przypadku mieszczą się w ogólnie przyjętych zasadach, jak na przykład to z gajerem na ramieniu, mam nadzieję, że obgadywany polityk nie będzie czytał bloga z duszą na ramieniu;)
Profil działa na zdecydowaną korzyść, w myśl nowoczesnej polityki- wyborcy ufają bardziej osobom ujawniającym swoją prywatność, czują, że w ten sposób głosują na osoby ich pokroju, które również prowadzą normalne życie. Biorąc to na "chłopski rozum" utożsamiamy się z osobami, które są w podobnej sytuacji. Sytuacja jest o tyle dobra, że prezydent ma kontakt ze społecznością, może dla wielu napisanie prywatnej wiadomości jest mniej krępujące niż telefonowanie. W każdym razie mimo zagrożeń hejterów warto mieć aktywny profil, może to być element kampanii wyborczej. A tymczasem pora na drugie zdjęcie, tym razem rozważny i romantyczny. Pasowałby świetnie na mema.

Co by nie mówić, wiele można wybaczyć, w pełni zgadzam się z orientacją wyborczą( widać, że nie lewak)

Nie ukrywam, że jest dla mnie ewenement, gdyż w tej branży rzadko spotykam ludzi z rada miasta, sejmików itp. Co pewnie radykalnie się zmieni. W Ameryce jest trend na udzielanie w mediach społecznościowych, jednak prym wiodą twitty. Całe szczęście, że nie przyjęło się zakładać się jeszcze fanpagy person z tego półśiwatku. Wyobrażacie sobie wybory na lajki zamiast urn do których przywykliśmy? Bo ja nie. Mam nadzieję, że to nie nastąpi. Choć to byłoby wygodne nawet dla samych polityków, ale niech i oni się czymś zajmą. Może i ja wezme sprawy w swoje ręce bo patrząc na to zdjęcie mam chęć brać się za politykę, nawet jeśli to dziewczę ma inaczej na imię :D

sobota, 4 maja 2013

Wo blox to jeszcze nie wow blog- przemyślenia Wojciecha Orlińskiego



Blog jest raczej z gatunku tych, na które się wchodzi i wychodzi, ale tylko z powodów graficznych. Widoczne są braki oświetlonych miejsc, przez co chętniej zamykamy kartę niż zagłębiamy się w lekturze .  Nie posiadam informacji kto jest odpowiedzialny za design ale powinien brać lekcje gustu albo brać mniej lsd (może był pod wpływem czegoś silniejszego) W każdym razie jak zobaczyłem zielone litery na czarnym tle pomyślałem, że zaraz wyskoczy morfeusz i zaproponuje mi dwie tabletki. Dla niezorientowanych:

Na szczęście tak się nie stało. Jestem w stanie przeboleć wszystko co kuje w oczy na tym blogu włącznie z packmanem i wesołym zdjęciem pod tabliczką Roswell (jakby to miało coś wspólnego z czymkolwiek) na rzecz ciekawych tekstów, a ma kto je pisać! Wojciech Orliński bowiem to autor wielu książek a przede wszystkim wzięty dziennikarz z dużym stażem. Może pochwalić się również przewodniczeniem związku zawodowego agora S.A. Czytając jego biografię jedno przychodzi na myśl- pisanie nie jest mu obce, a nawet pokusić się można o stwierdzenie, że jest bliższe niż kierownica dla Roberta Kubicy.
Podejmuje zwykle tematy polityczne ale i lżejsze dotyczące jego upodobań. Mi osobiście z trudem przychodzi zatracenie w tekstach, może dlatego, że nie podzielam zainteresowań. Widać żyłkę do muzyki i dzielenie się własnymi utworami. Jednak nowości kinowe też są tu omawiane. Warto dodać, iż po wpisaniu w google wo blox pojawiają się propozycje do artykułu o tytule "Autostady". Czytelności i popularność stanowią o silnej pozycji wo bloxa. Duża szala tematów przeważa na korzyść popkultury. Główne kategorie to polityka, pop, plejlista, promocja- inne nic mi nie mówią. Ludzie chętnie angażują się w internetowe życie domeny, co widać w komentarzach. Nierzadko ich ilość sięga 100. Wadą jest brak zdjęć w niektórych postach i infografik, które wzbogaciłyby bloga. Warsztat dziennikarski który ujawnia się w tekstach nie zaciera wszystkich braków.   

 Ogólna ocena dzieła pana Wojciecha to 5/10, wielki potencjał dziennikarski marnuje się za sprawą  słabej oprawy graficznej. Pomimo szczerych chęci po kilkunastu minutach obcowania ze stroną jestem zmuszony ją zamknąć, w końcu zdrowe oczy to priorytet. Kolor liter to dobitny przykład na to, że zielony nie uspokaja, na mnie działa wręcz jak płachta na byka...
P.S Tylko ja widze podobieństwo pana Wojtka do Morfeusza? Może coś jest na rzeczy z tymi tabletkami.

środa, 1 maja 2013

Czego się nie robi dla pieniędzy, o potyczce Ozdoba vs Hardcorowy koksu

Taak, potyczka to właściwe słowo podobnie jak szopka, błazenada, tania sensacja, wiejska szamotanina.
Mowa oczywiście o starciu Roberta Burneiki z Dawidem Ozdobą która odbyłą się 27 kwietnia. Wszyscy którzy oglądali tą galę z pewnością podzielają moje zażenowanie. Bo choć nie można było oczekiwać arcy dobrej walki w wykonaniu kulturysty   ograniczonego przez muskulaturę do tego stopnia, że nie potrafi umyć zębów zwyczajną szczoteczką z striptizerem o połowę lżejszym od oponenta, nie mającym doświadczenia w walkach, to starcie rozczarowało wszystkich. Walka Dawida z Goliatem skończyła się dyskwalifikacją tego skromniej zbudowanego za unikanie walki. Bieganie w kółko to jak się okazuje dobra taktyka tylko na krótką metę, spełnił się najmniej widowiskowy scenariusz. Jeden człowiek zgarnął więcej kartek niż w niejednym meczu ligi mistrzów- bo aż dwie żółte i czerwoną. Publiczność nie kryła nerwów gwiżdząc i krzycząc i trudno im się dziwić w końcu chcieli chleba i igrzysk, dostali mierny cyrk. To dobitny przykład na to, jak komercja zmienia oblicze sportu. Nie dziwi wcale fakt, że konfrontacja tych dwóch panów przyciągnie publikę zarówno w spodku jak i przed tv. Dziwnym zjawiskiem społecznym jest chęć oglądania znanych amatorów a nie mniej znanych profesjonalistów, choć ci również ostatnimi czasy nie narzekają na rozpoznawalność. Można pominąć doświadczenie w ringu, jednak brakło też rzetelnego przygotowania z obu stron. Obydwoje przyznali, że nie trenowali wcale przed walką.Wg mnie to brak szacunku dla odbiorców i skandal. Pewnie najchętnie nie bili by się tylko weszli na ring, podali ręce i zabrali gażę. Cieżko mi się pogodzić z upadkiem zasad i honoru na rzecz interesów i rozgłosu w mediach. Cóż takie rzeczy to nie tylko w Polsce, przykładów możnaby mnożyć, tylko co to zmieni? Ludzie będą nadal pod wrażeniem celebrytów stających w szranki z groźnymi przeciwnikami, tańcu lub innych wyzwaniach gdzie łatwo o kompromitację. Widocznie lubimy widzieć znanych i lubianych w innej konwencji niż ta do której przywykliśmy. Sam hardkorowy koksu zdobył sympatię internautów opowiadając łamanym polskim jak mieć dobre rezultaty na siłowni i słynnymi tekstami o stejkach. Wkońcu kto nie chciałby zobaczyć go w klatce, usiłującego roszarpać rywala. Striptizer to zupełnie inna postać, znany z pudelków i z tego, że jest znany. Portale plotkarskie donoszą, że jest byłym kochankiem Herbuś, ale kogo to obchodzi. Sympatycy mma chcą efektownych nokautów, krwi, wyrównanej walki a nie metrosexualnego przystojniaka który chce się wypromować, z czym do ludzi? Mam tylko nadzieję, że w tym sporcie nie będzie więcej tandetnych "ozdób" a ludzi przyciągnie poziom, nie sensacja.






wtorek, 23 kwietnia 2013

Małe a cieszy, o urokach wiosny w Ogorzelcu.

O ile zwolennicy mieszkania w mieście stanowią znakomitą większość ciężko poczuć wiosnę tak mocno jak w plenerze wiejskim przepełnionym świeżym powietrzem i oznakami wiosny zewsząd oznajmiającymi zakończenie zimy. Moja malownicza miejscowość to Ogorzelec, jest usytuowana w pobliżu przełęczy Kowarskiej. O ile przemysł i turystyka z pewnością nie rozwijają się zawrotnym tempie, tak walory estetyczne i zabytki zasługują na chwilę uwagi. Nikogo nie trzeba przekonywać do uroków małych miejscowości zwłaszcza otoczonych zewsząd szczytami. Nigdzie indziej symptomy wiosny nie są tak wyraźne choć w tej strefie śnieg ustępuje bardzo późno. Ale skoro już zanika warto zwiedzić główne punkty wycieczki. Tak więc jako dobry gospodarz oprowadzam. W drogę!

Na początek archwialna fotografia krajobrazu górzystego terenu. Stromizny znajdują szczególnie upodobanie narciarzy i snowbordzistów w okresie ziomowym, białe szaleszaństwa ( bez skojarzeń)
są tu jak najbardziej wskazane, natomiast wiosną mamy okazję poznać szczyty, Śnieżka jest nieopodal:

Gdy będziecie już wracać ze Śnieżki droga do Ogorzelca prowadzi przez tkz Drogę Głodu- nazwa historyczna spowodowana jest tym, iż budowniczy na początku XIX w. tworzyli ją chętni za bochenek chleba i 60 feningów zapłaty dziennie. Byli oni podwładnymi władz pruskich odpowiedzialnych za drogownictwo w tamtych czasach, bita kamienna droga powstała w okresie dwóch lat. Oznaczała ona wówczas zwiększenie przełęczy Kowarskiej kosztem starego Traktatu Kamiennogórskiego. Fragment drogi widoczny jest po lewej stronie:

Kolejny zabytek dogny odnotowania to pomnik ofiar pierwszej wojny światowej Kriegerdenkmal który przetrwał do dziś w doskonałym stanie. Obecnie jest miejscem spotkań i ognisk, jednak jego budowa budzi zdumienie aż po dziś dzień

Jednak ikoną miejscowości jest inna budowla również wzniesiona wielkim trudem. Jest to jeden z najdłuższych tuneli w Sudetach, ma on aż 1025m długości i łączy Ogorzelec z Kowarami. Osobiście udało mi się go przebyć wielokrotnie, jednak jest on niezabezpieczony i nieczynny, pobyt w nim grozi zawalenie, choć mógłby być świetnią atrakcją turystyczną o czym świadczą zdjęcia. Piękny zimowy obraz:

Nieco bardziej wiosennie:

Czekam na wasze odczucia dotyczące wiosny w waszych miejscowościach. Pozdrawiam.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Co łączy znaną markę piwa z firmą produkującą pieluchy? Obie zdobywają klientów na portalach społecznościowych.

Żywiec i Pampers, bo o nich mowa, angażują swoich fanów na fanpagach. Łatwo się domyślić, że fani tych produktów to raczej skrajne grupy docelowe. Liczba osób które mówią o tych stronach i odwiedzają je mówi sama za siebie. Okazuje się, że młodzi ludzie chętniej odwiedzają takie strony niż oglądają reklamy.
W obu przypadkach posty poparte są obrazkami zgodnymi z tematyką, a same wpisy pisane pod konsumentów którzy utożsamiają się z nimi. Teksty które są nam serwowane często brzmią jak prawy ogólne, które wiadomo nie od dziś. Ale przejdzmy do konkretów:
Pampers- firma zdobywa fanów przez życiowe wpisy. Ludzie angażują się i dodają komentarze związane z doświadczeniem życiowym. Opowiadają o tym co przeżyli, o rzeczach związanych z macierzyństwem.
Matki chętnie zwierzają się z przygód ich pociech. Zdjęcie dzieci z chwytliwem opisem okazało się strzałem w dziesiątkę. Oprócz tego dodawane są też reklamy artykułów, jednak są one rzadkością. Fanpage sprawia wrażenie strony przyjaznej dzieciom i matkom co może zwiększyć liczbę użytkowników. Atmosfera wydaję się być domowa i swojska.
Żywiec- uznana przez smakoszy tego trunku marka. Facebookowa strona jest przejrzysta, a w oczy rzuca się wyszczególniony na czerwono jeden wyraz w dodawanych grafikach. Tematem przewodnim jest piwo
tzn w obrazkach pojawiają się butelki, kufle, kapsle itd. Hasła które są propagowane są jasne i czytelne, często są aktualne, dopasowane do bierzących wydarzeń np Wiosna budzi do Żywca. Chwytem marketingowym jest przedstawienie Piotra Żyły- skoczka znanego nie tylko ze strony sportowej, ale również   z kontrowersyjnych wypowiedzi. Narciarz podejściem do życia i treściami jakie porusza przed kamerą wzbudził sympatię widzów w całym kraju. Przedstawienie go na obrazku z Żywcem to z pewnością udany zabieg marketingowy. Wkońcu zwolennicy piwa są w znakomitej większości zwolennikami skonów.
Obie firmy są klarownym przykładem na to, jak dopasowanie się do klienta pomaga zdobyć uznanie,
produkt prokuktem, ale grupa docelowa przede wszystkim ;)
https://www.facebook.com/ZywiecMeskimZdaniem?fref=ts
http://www.facebook.com/Pampers?ref=ts&fref=ts

wtorek, 2 kwietnia 2013

Brand journalizm- tworzenie marki


Epoka jawności reklam jest dziś tylko wspomnieniem, zwłaszcza gdy ludzie wykorzystują przekazy
podprogowe a product placement gości w większości polskich seriali. Reklama towarzyszy nam wszędzie, a my nawet nie zważamy na nią w natłoku codziennych obowiązków. Producenci od dawna prześcigają się wymyślając co efektywniejsze kreatywniejsze metody dotarcia do klienteli. Brand journalism to sposób na pokazanie miejsca firmy na światowej arenie. Wykorzystywany jest pewnie wielokroć nieświadomie, jednak jego rola w przemyśle jest ogromna. Mówiąc jasno chodzi o to aby stworzyć więź z konsumentem przez opowiedzianą historię. To łatwy sposób aby stworzyć dobre wrażenie, ckliwe opowiastki znajdują odzwierciedlenie w sprzedaży produktów, bo nie od dziś wiadomo- nie ważna jaka jest historia, ważne jak się ją opowie. A od opowiadania jej właściwie są już PR-owcy i dziennikarzy, trzymający pieczę nad dobrym imieniem produktów. Zjawisko reklamowania przez ludzi którzy nie są specjalistami w tym fachu stało się codziennością. Blogerzy prześcigają się w zachwalaniu produktów w ramach za sponsoring, dziennikarze, nad czym ubolewam, coraz częściej dla pieniędzy zgadzają się na wstawianie w artykułach treści sponsorowanych. Granica między tym co chcemy wynieść z lektury a tym co nam wciskają stale się zaciera. Zaangażowanie czytelnika w historię jest najzdrowszym pomysłem pozyskania konsumentów. Cały sęk polega na zwróceniu uwagi, jeśli przez chwilę zastanowimy się nad tekstem, zostanie nam w podświadomości. To wielka broń z której cwanie korzystają wielkie korporacje na całym świecie.Miejmy się zatem na baczności i nie dajmy się zwariować, najgorsze stadium to to kiedy chcemy być częścią życia marki, nie zważając na wszystko inne, jednak takie zachowania weryfikują trafność reklamy. Prawdą jest, iż Brand Journalism był, jest i będzie, ważne żeby nie przeszkadzał sumiennej pracy dziennikarza.

niedziela, 3 marca 2013

Topowe blogi- zestawienie najpopularniejszych

Topowe blogi:

1. Hatalska- to poznać której nie trzeba przedstawiać wtajemniczonym w świat blogerów,
Wystarczy wejść na bloga, żeby dostrzec profesjonalizm i pracę włożoną w to dzieło.
Na uwagę zasługuję oprawa graficzna, emanują kolory przyciągające uwagę ( chociaż jako przedstawiciel płci niepięknej nie przemawia do mnie jaskrawa purpura.) Całość dopięta na ostatni guzik, nie tylko za sprawą szaty graficznej, ale i ciekawych wpisów poruszających różne płaszczyzny zycia. Na uwagę zasługuje niecodzienne rozmieszczenie artykułów, opisy wraz z ich zdjęciami różnią się wielkością, natomiast są estetycznie poukładane i czytelnie rozmieszczone. Blog jest wart uwagi, ze wzglęgu na choćby ciekawostki i włożoną pracę,
a ilość odsłon mówi sama za siebie...
http://hatalska.com/

2. Kominek- w blogerskim półświatku jest równie znany jak Hatalska. Wpisy które dodaje są zarazem ciekawe, jak i posiadają dużą dawkę świeżych informacji na wiele tematów. Bazując na kontrowersyjnych newsach ze świata, aż po pikantne historię rodem z pism kobiecych, autor znajduje wielu odbiorców. Blog został podzielony na działy co pozwala czytelnikowi "wyłowić" to co go interesuje. Możemy zdobyć informację na tematy: media, social media, blogsfera, tech&mobile oraz uczucia i emocje. Ponadto widzimy skromną choć funkcjonalną oprawę graficzną, wszystko ma określony porządek, a wszystkie wpisy opatrzona jest ciekawymi obrazkami. Pozorna błahostka jest jednak niezwykle ważna w pokoleniu mozaikowym, w którym uwagę przyciąga obraz. Całość zdaję się być profesjonalna. Tomek Tomczyk jest więc nie bez kozery nazywany "królem polskich blogerów" przez media. Jednak czy to przychylność środków masowego przekazu zmieni słynnego blogera w celebrytę?
www.kominek.in        
                                                                                                                                 

Antytopowy blog:

Kasia Tuska- nikomu nie trzeba jej przedstawiać. Pewnie gdyby nie wysoko postawiony ojciec nikt by o niej nie słyszał. Czy znane nazwisko skazuje ją na blogowy sukces? Pewnie tak. Stara zasada głosi:
- albo zdobądz sławę pisząc bloga, albo bądz sławny i zacznij pisać. Kasia wzięła sobie do serca drugą część tego stwierdzenia, z tym, że jej blog wydaje sie byc tylko dowodem wysokiej stopy życiowej.
Ciężko dopatrzyć się tam ciekawych artykułów, jednak pełen jest zdjęć z zagranicznych wypadów itp.
Zdjęcia z pewnością zasługują na uwagę gdyż część z nich sprawia wrażenie profesjonalnych, co jest jedynm plusów. Tematyką bloga są podróże i moda więc nie dziwi fakt oglądalności. I choć strona wygląda niemal wzorcowo pod względem graficznym nie przemawia do mnie. Jestem na nie choć pewnie damska część populacji ma inne zdanie. Cóż możecie zawrzeć swoje opinie w komentarzach...