Blog jest raczej z gatunku tych, na które się wchodzi i wychodzi, ale tylko z powodów graficznych. Widoczne są braki oświetlonych miejsc, przez co chętniej zamykamy kartę niż zagłębiamy się w lekturze . Nie posiadam informacji kto jest odpowiedzialny za design ale powinien brać lekcje gustu albo brać mniej lsd (może był pod wpływem czegoś silniejszego) W każdym razie jak zobaczyłem zielone litery na czarnym tle pomyślałem, że zaraz wyskoczy morfeusz i zaproponuje mi dwie tabletki. Dla niezorientowanych:
Na szczęście tak się nie stało. Jestem w stanie przeboleć wszystko co kuje w oczy na tym blogu włącznie z packmanem i wesołym zdjęciem pod tabliczką Roswell (jakby to miało coś wspólnego z czymkolwiek) na rzecz ciekawych tekstów, a ma kto je pisać! Wojciech Orliński bowiem to autor wielu książek a przede wszystkim wzięty dziennikarz z dużym stażem. Może pochwalić się również przewodniczeniem związku zawodowego agora S.A. Czytając jego biografię jedno przychodzi na myśl- pisanie nie jest mu obce, a nawet pokusić się można o stwierdzenie, że jest bliższe niż kierownica dla Roberta Kubicy.
Podejmuje zwykle tematy polityczne ale i lżejsze dotyczące jego upodobań. Mi osobiście z trudem przychodzi zatracenie w tekstach, może dlatego, że nie podzielam zainteresowań. Widać żyłkę do muzyki i dzielenie się własnymi utworami. Jednak nowości kinowe też są tu omawiane. Warto dodać, iż po wpisaniu w google wo blox pojawiają się propozycje do artykułu o tytule "Autostady". Czytelności i popularność stanowią o silnej pozycji wo bloxa. Duża szala tematów przeważa na korzyść popkultury. Główne kategorie to polityka, pop, plejlista, promocja- inne nic mi nie mówią. Ludzie chętnie angażują się w internetowe życie domeny, co widać w komentarzach. Nierzadko ich ilość sięga 100. Wadą jest brak zdjęć w niektórych postach i infografik, które wzbogaciłyby bloga. Warsztat dziennikarski który ujawnia się w tekstach nie zaciera wszystkich braków.
Ogólna ocena dzieła pana Wojciecha to 5/10, wielki potencjał dziennikarski marnuje się za sprawą słabej oprawy graficznej. Pomimo szczerych chęci po kilkunastu minutach obcowania ze stroną jestem zmuszony ją zamknąć, w końcu zdrowe oczy to priorytet. Kolor liter to dobitny przykład na to, że zielony nie uspokaja, na mnie działa wręcz jak płachta na byka...
P.S Tylko ja widze podobieństwo pana Wojtka do Morfeusza? Może coś jest na rzeczy z tymi tabletkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz